Z założenia blog o fotografii, ale trzymanie się założeń jest dla nudziarzy...

wtorek, 27 lipca 2010

O wojenkach systemowych...

Jak wiadomo (albo i nie) kupując aparat wchodzimy w dany system.

Zależy od niego to, co podepniemy do korpusu, a także uprawnia do krytykowania innych systemów. I tak Canonierzy patrzą pogardliwie na Nikoniarzy, Nikoniarzy spoglądają pogardliwie na Olkowców, etc.

Gdzieś tam w tle czają się ci, których stać było na Leicę...

Przed decyzją o kupnie DSLRa przewertowałem tony materiałów, testów i zmacalem mnóstwo korpusów w sklepie nie dla idiotów.

Wybór padł na Pentxa, ze względu na możliwość podpinania staryc szkieł i bezproblemową wsółpracę z obiektywami M42. Ale ja wiedziałem, przynajmniej ogólnie czego oczekuje.

Tymczasem gros użytkowników DSLRów nie ma pojęcia co kupuje.

Canon i Nikon są znanymi markami no nie?

No to dawajże desześćdziesiątke, bo cena dobra. A potem delikwent płacze, że musi kupować drogie szkła z silniczkiem...

Tak właśnie rodzą się wojny systemowe. Jedni wytykają drugim wykastrowany bagnet (bez podtekstów), inni zarzucają plastikowość trzycyfrowych Canonów. I jedni i drudzy mają rację.
Banet K



Dlatego drogie dziatki, nim kupicie sobie pierwszą "luszczankę" powertujcie allegro i sprawdźcie ile kosztują obiektywy o zakresie ogniskowych i świetle was interesującym.

Unikniecie rozczarowania :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz