

Jak świat długi i szeroki trwa bój zwolenników "naturalnych" zdjęć z tymi, którzy wolą swoich fotkach rozciągać rozpiętość tonalną za pomocą odpowiedniego softu.
O HDRach słyszał chyba każdy, a nwet jeśli nie, to odsyłam do odpowiednich stron.
Sam jestem zwolennikiem HDRowania, o ile zachodzi taka porzeba.
Przypominam, że matryca ma dużo mniejszą rozpiętość tonalną, niż ludzkie oko. Trzeba oszukiwać znaczy. Na przyklad przykręcając kawałek szybki okopconej z jednej strony, którą szumnie nazywa się filtrem połówkowym. Ale to dobre w plenerze, gdy chcemy selektywnie przyciemnić jedynie górę.
Czasem nie ma bata i po prostu trzeba powyciągać to i owo.
Jakiego softu użyć?
Ja polecam Machinery.
Można sobie ściągnąć za friko darmową wersje, której darmowość w niczym na mnie przeszkadza. Nie żadnych znaków wodnych i specjalnie irytujących ograniczeń.
Instalujemy, importujemy zdjęci, najlepiej RAWa i bawimy się suwakami. Potem na takiego HDRa możemy podrywać dziewoje zauroczone kosmicznie wyglądającą fotką, albo dostać zjeby od fotograficznych purystów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz