Wróciłem z długiego weekendu.
Nieco to paradoksalne, bo wcale nie był to weekend i był zdecydowanie za krótki.
Niemniej jednak jestem po przemiłym pobycie u rodziny (bo przecież rodzina mojej mentalnej żony to tak jak moja rodzina no nie?)i wysłuchałem mnóstwa historii o myślistwie. Dostałem trzy czarno-białe klisze, obejrzałem parę fajnych filmów, wypiłem morze piwa, o innych grzesznych przyjemnościach nie wspominając.
Taka małą refleksja w związku z tym, przede wszystkim à propos myślistwa - co ciągnie człowieka do lasu?
Chęć oderwania się od cywilizacji? Takie a nie inne hobby?
Dla mnie las jest totalnym królestwem archetypu. Dość wspomnieć o bajkach podszytych mocno Freudem, których lwia część toczy się właśnie w kniejach. Las jest labiryntem pełnym nieskończonej ilości ścieżek, zapachów i doznań.
A jeśli już człowiek nauczy się patrzeć (ja ciągle staram się tego nauczyć)to las jest też areną życia i śmierci. Poczynając od mikrokosmosu owadów, na koronach drzew skończywszy. Żarcie, kopulacja i śmierć. W gruncie rzeczy - tak jak w ludzkim życiu.
Chyba dlatego lubię też tak bardzo pogański black metal - to dla mnie muzyka lasu.
zwłaszcza WiTR
Choć trudno ich zamknąć w szufladce "pagan black". Są awangardowi, ordynarnie zgrzytliwi a jednocześnie kurewsko progresywni.
Zajebiście mają. Siedzą sobie w waszyngtońskich lasach, od czasu do czau wydadzą wykurwisty album (album to w ich przypadku np. dwa dziesięciominutowe kawałki) i rozpierdolą nim stendżową psychikę na atomy.
Z założenia blog o fotografii, ale trzymanie się założeń jest dla nudziarzy...
sobota, 14 sierpnia 2010
niedziela, 8 sierpnia 2010
Klasa B
Nie, wcale mi nie chodzi o szkolnictwo. :)
Uwielbiam horrory klasy B. Najbardziej te o wilkołakach, potworach z bagien, tudzież innych monstrach.
Takie są skutki dzieciństwa w złotej erze wideo na przełomie lat 80. i 90. I starszego rodzeństwa namiętnie oglądającego tego typu fantastykę na "wideło". Pewnie dlatego w życiu z własnej woli nie obejrzę żadnej części "Gwiezdnych Wojen". Jestem niczym Obelix, któy wpadł do garnka z magicznym napojem i miał już wyjebane na resztę życia.
Ale wilkołaka, czy innego potwora zawsze chętnie i namiętnie.
Zwłaszcza, że znalazłem dziś stronę na której praktycznie wszystko co mnie interesuje jest do obejrzenia online. To ja głupi kiedyś kombinowałem, jak zdobyć tego typu plugawe pomioty popkultury, a u wszystko na wyciągnięcie kursora... no dobra - trzeba było tylko trochę się pomęczyc z pluginem, zeby móc bezproblemowo to oglądać. Ale warto było
P.S.
Czy Opera jest lepsza w czymś od Firefoxa?
Subskrybuj:
Posty (Atom)