
Niniejszy blog z założenia ma się skupiać głównie na fotografii.
Ale nie tylko.
Po prostu nie ma bata, zeby przejść obok tak genialnego filmu jak "Antychryst" Larsa Von Triera. No nie ma i już.
Obraz swego czasu wgniótł mnie w ziemię i poczułem się jak, nie przymierzając główny bohater grany przez Williama Defoe podcs sławnej sceny kastracji.
I nie chodzi wcale o wszystkie szokujące momenty, pornograficzny wręcz charakter dzieła. Miażdży wszechogarniająca Natura; bezwzględna, oferująca zarówno przyjemność, jak i ból.
To jest coś, czego doświadcza i co widzi każdy zapuszczający się z aparatem (albo i bez aparatu) w knieje. Mam teorię że najlepsze filmy i seriale powstają właśnie w stanie Waszyngton. Że nie wspomnę o kultowym 'Twin Peaks".
Czy trzeba coś mówić o przepieknych zdjęciach? Kłnia si niemiecki impresjonizm w najlepszym wydaniu.
A cała historia, mimo, że ocieka krwią i innymi płynami ustrojowymi, jest na tyle zagmatwana i wieloznaczna, że tak naprawdęnie da siękonkretnie odpowiedzieć na pytanie: kto (co?) jest tytułowym Antychrystem.
Chaos Reigns!!!!!!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz